Podczas tego tygodnia wiele się działo, a oto ciąg dalszy:
"Kogo nie fascynuje dzikość przyrody i możliwość oglądania jej z bliska?"
Leśny Park Niespodzianek to miejsce, które powinno się odwiedzić i my to zrobiliśmy. Znajduje się w Ustroniu Zawodziu w Beskidzie Śląskim i jest on jedynym w swoim rodzaju parkiem. Ten niekonwencjonalny ogród zoologiczny, pozwala na obcowanie z naturą, dziką przyrodą, rozrywką i edukacją w naturalnych warunkach starodrzewia bukowego. Jedną z ciekawszych atrakcji parku są alpaki, muflony i daniele, które swobodnie przemieszczają się wśród zwiedzających, i które to można karmić z ręki. W zagrodach podziwialiśmy: żubry, jelenie, sarny, dziki, żbiki czy jenoty. Bezsprzecznie największymi atrakcjami parku są sokolarnia i sowiarnia, gdzie wykwalifikowani sokolnicy prezentowali ptaki drapieżne (sokoła, jastrzębia, bielika amerykańskiego) i sowy podczas ich lotów. Niesamowitym przeżyciem była możliwość zrobienia sobie fotki z bielikiem amerykańskim na ramieniu. Pył to prawdziwy, żywy ptak! Park to edukacja i rekreacja. Jedna ze ścieżek wyposażona została w plansze edukacyjne i poglądowe z dziedziny fauny i flory, na końcu której znajduje się Centrum Przyrodniczo- Leśne z eksponatami i multimedialnym wyposażeniem. Do części rekreacyjnej zaliczyć możemy aleję bajkową z ruchomymi ekspozycjami znanych nam bajek oraz rozbudowany plac zabaw. Obficie z niego korzystaliśmy, a przy okazji zajadaliśmy oscypki z żurawiną na ciepło i oczywiście lody.
Nie mogło nas zabraknąć również w Górskim Parku Rozrywki. Jest on położony u szczytu góry Równica na wysokości 885 m n.p.m w Beskidzie Śląskim, pomiędzy dolinami Wisły i Brennicy. Równica to góra od wielu lat owiana legendami, a starzy mieszkańcy Ustronia często nazywają ją Diablą Górą. Turystów przyciągają tutaj niezapomniane widoki, a także karczma biesiadna z regionalnym jadłem. Nas przywiodła tam ponadto wspaniała atrakcja - tor saneczkowy typu rollercoaster. Tor o długości 600 m z 200 metrowym podjazdem, usytuowany na widokowym stoku ma sporo emocjonujących zakrętów gwarantujących mocne przeżycia. Poruszaliśmy się z prędkością dochodzącą do 40 km na godzinę – i to wszystko kilka metrów nad ziemią.
Wszystko co dobre, szybko się kończy. Nim się zorientowaliśmy, tydzień się skończył. W ostatnim dniu zapewniono nam wyczekiwaną atrakcję, tj. relaks w parku wodnym w hotelu Gołębiewski. Super było pozjeżdżać zjeżdżalniami (nawet cebula nie była taka straszna) wymoczyć się w basenach z hudromasażem czy rekreacyjnym z falą. Mogliśmy przenieść się do "zimnych krajów" w grocie lodowej lub inhalować się w grocie solnej. Co sprawniejsi mogli popływać w basenie pływackim.
Po basenie nasze panie przegoniły nas niedaleko Koniakowa, na górę Ochodzita (895 m n.p.m.). Podczas pięknej pogody podziwialiśmy z niej widoki. Jest ona bezleśna i mogliśmy z jej szczytu poturlać się trochę po halach.
Popołudnie było czasem pożegnań i zabawy. Nie było już kontroli czystości, więc mogliśmy sobie pofolgować. Można się o tym przekonać oglądając zdjęcia. Przy grillu, pysznym cieście domowej roboty, orzeźwiających napojach rozgrywaliśmy ostatnie mecze (nawet z tutejszymi psami), wygłupialiśmy się przy muzyce i bawiliśmy na placu zabaw. Wieczór to już tylko pakowanie i sen.
Następnego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy do domu. Będziemy długo wspominać ten niesamowicie spędzony czas. Tym bardziej, że większość z nas była po raz pierwszy tak daleko od domu i od bliskich. Czasami tęskniliśmy, niektórzy nawet popłakiwali, ale tylko wieczorem do poduszki, bo w ciągu dnia nie było czasu na telefony, tyle było atrakcji. We wszystkim pomagał nam bardzo profesjonalny i życzliwy personel ośrodka. Panie Nina i Kasia były przy nas codziennie. Pan dyrektor Zbyszek czuwał nad całością. Panie z kuchni pysznie nas karmiły. Była jeszcze pani pielęgniarka i pan konserwator, czuwający nad naszym bezpieczeństwem.
Wszystkim należą się ogromne podziękowania!
Nowe zdjęcia zostały dodane do galerii W POLSKĘ JEDZIEMY ... ZIELONA SZKOŁA W SOLI cz. 3